[Doświadczenie] Leczenie żywieniem

Chyba każdy słyszał o cudownym działaniu różnorakich diet (optymalna dr Kwaśniewskiego, anty-nowotworowe dr Budwig, Kuracja Breussa, itd.). Ja sam próbowałem kiedyś tzw. diety 8-godzinnej (post okresowy), czyli spożywanie posiłków przez wybrane 8 godzin w ciągu doby, a poza tym czasem wyłącznie wodę i herbatę. Miało to być odwzorowanie żywienia naturalnego naszym przodkom, którzy jak coś upolowali to jedli, aż do następnego polowania – wtedy uważałem to za sensowne rozumowanie, ale teraz wydaje mi się, że wcale to tak nie wyglądało, a i dieta jakoś specjalnie mi nie służyła. Nadal uważam, że tradycyjne odżywianie jest najzdrowsze (wystarczy spojrzeć na występowanie cukrzycy, autyzmu, raka, Alzheimera, Parkinsona, czy alergii kiedyś, a dziś), więc szukałem dalej najbardziej naturalnych sposobów żywienia. Postanowiłem bliżej przyjrzeć się kuchni chińskiej (gdzie ważny jest czas posiłków), zwłaszcza że wśród znajomych były przypadki wyleczenia niektórych dolegliwości z pomocą medycyny chińskiej (akupunktury, a także polskiego wynalazku na niej bazującego, czyli klawiterapii). Po tym jak zacząłem pierwsze eksperymenty z kuchnią pięciu przemian (wcześniej zaczynać i kończyć dzień, tak samo jedzenie – jeden posiłek nie większy niż objętość żołądka, czyli pięści, mięso najwyżej raz w tygodniu, kolejność dodawania składników, od siebie dorzuciłem błogosławieństwo pokarmów) trafiła w moje ręce książka „Ciało i ducha ratować żywieniem” dr Ewy Dąbrowskiej. Opisane są tam niewiarygodne przypadki wyzdrowień podczas i po kilkutygodniowych warzywnych postach. Teoria mówi, że ograniczając dzienne spożycie do poniżej 800 kalorii włączamy tzw. odżywianie wewnętrzne (po 12 – 24 godzinach od rozpoczęcia postu), podczas którego nasz organizm zjada własne komórki – w 80% są to komórki zdegenerowane, a tylko w 20% zdrowe (stąd gdy jesteśmy chorzy, nie mamy apetytu to nie powinniśmy się zmuszać do jedzenia). Podczas takiego oczyszczania mają znikać toksyny, guzy, blizny i ogólnie wszystko co nie jest częścią zdrowego ciała. Ci co biorą leki muszą uważać, bo ich skuteczność zaczyna wzrastać, więc zachodzi potrzeba zmniejszania dawki. Najbardziej jednak zaciekawił mnie fakt (z racji tego, że noszę okulary), że pacjenci dr Dąbrowskiej opowiadali o poprawie wzroku. Podczas postu można żywić się jedynie warzywami (choć bez strączkowych i ziemniaków, no niby owoce w niewielkich ilościach też można, ale z mojego doświadczenia cukier w nich zawarty wyłącza, a co najmniej obniża ketozę, czyli cel głodówki, więc ja nie widzę w nich sensu, a nawet bardzo słodkie warzywa to robią), wszystko najlepiej surowe, ale można poddawać obróbce (czym mniej tym zdrowiej). Niedozwolone są tłuszcze (do przyswojenia witamin mają nam wystarczyć tłuszcze naturalnie występujące w roślinach), zboża, kasze, orzechy, nabiał, miód, jajka, kawa oraz ryby i mięso. Dr Dąbrowska zaleca co najmniej tydzień postu, a pełna kuracja trwa 6 tygodni. Skojarzyłem, że pobyt Jezusa na pustyni trwał właśnie 40 dni, a kapłani i święci wielu religii odbywali posty (które według moje wiedzy zwiększają siłę intencji i wznoszą duchowo – wyrzekanie się świata), tak samo jak nasi dziadkowie (właśnie zdrowotne lub błagalne posty i głodówki, bo głodówka działa jak post tylko mocniej), więc sam postanowiłem spróbować.

Data rozpoczęcia postu I: 13/03 (waga 68 kg) Głodówka o samej wodzie: 22-23/03 (jeśli jest się młodym, można cały tydzień i wtedy zamiast postu) Ostatni dzień postu I: 31/03 (waga 57 kg) Jadłospis:
  • Pierwszy tydzień surówki ze świeżych warzyw i owoców (jabłko, marchew, pietruszka, sałata, kapusta, cebula) jednak zmienione na dania gotowane ze względu na odczucie długotrwałego zimna;
  • Śniadania – podgrzewana kapusta kiszona z cebulą;
  • Obiady – zupa z marchwi, pietruszki, selera, pora, czosnku i z przyprawami;
  • Przekąska – jabłko;
  • Kolacja – gotowane buraki z pomidorem, papryką, cebulą i przyprawami;

Dodatkowo postanowiłem podczas postu odmawiać różaniec (o wschodzie i zachodzie słońca, chociaż wieczorem rzadko udawało się o dokładnej porze) w określonej intencji (za którą ofiarowałem cały post). Oprócz smakołyków starałem się również powstrzymywać od wszelakich uciech cielesnych (aby nie odwracać uwagi od sfery duchowej).

Pod koniec drugiego tygodnia przeziębienie zaatakowało moją dziewczynę, później przeszło na córeczkę, następnie teściów i szwagra (który odwiedził nas na zaledwie 3 dni) – wszystko na przestrzeni półtora tygodnia. Wszyscy z objawami bólu gardła, kaszlu, kataru i gorączki, a mnie zupełnie nic nie dotknęło.

Badania lekarskie z 26 marca 2018 roku wykazały obniżony poziom erytrocytów, hemoglobiny oraz hematokrytu, co mogło sugerować spadek żelaza (nie suplementowałem go, a nie spożywałem przecież mięsa, myślałem nawet o soku z pokrzywy, ale piłem jedynie kiszonkę z buraków i to dość sporadycznie) oraz podwyższony poziom ciał ketonowych (oznaczający, według założeń diety ketogenicznej, samoleczenie organizmu – z raka, cukrzycy, nadciśnienia, padaczki i wielu innych schorzeń).

Zgodnie z zaleceniami dr Bates’a próbowałem jak najrzadziej nosić okulary korekcyjne (nawet całe dnie bez nich). Dwa niezależne badania okulistyczne (z 26 marca oraz 9 kwietnia 2018 roku) wykazały poprawę wzroku o pół dioptrii na każdym z oczu (kopie orzeczeń okulistycznych, tabela ze zmianą wady na przestrzeni ostatnich 10 lat oraz wykres załączam na samym dole). Nowe okulary zacząłem nosić od 12 kwietnia, chociaż wziąłem o ćwiartkę na każde oko słabsze (PO: sfera -2,75; cylinder -1,75; oś 180/0; LO: -1,25; -2,75; 173), mając już na uwadze kolejny post.

Data rozpoczęcia postu II: 25/09 (waga 68 kg) Ostatni dzień postu II: 5/11 (waga 64 kg) Wychodzenie (stopniowe rozszerzanie jadłospisu): 6-22/11

Tym razem postanowiłem przebyć cały, 6-tygodniowy post. Znowu ofiarowałem go w pewnej intencji, o którą również starałem się odmówić co najmniej jedną tajemnicę różańca tygodniowo (chociaż bywały i tygodnie gdy udawało mi się to codziennie). Również starałem wyrzekać się wszelkich przyjemności doczesnych, aby intencja była jak najmocniejsza.

Jadłospis: szklanka barszczu z kiszonych buraków dziennie, zupy (mieszanki: marchew, seler, pietruszka, dynia, brokuł, por, cebula, czosnek, przyprawy), duszone warzywa (burak, brukselka, marchew, seler, pietruszka, cebula, czosnek, przyprawy), jako przekąski kiszona kapusta, kiszone ogórki, marchewki.

Podczas pierwszego tygodnia zaczęło mi się robić zimno (pierwsze kilka dni czułem osłabienie nad ranem), ale później mi przeszło. Po 3 tygodniach zauważyłem jedynie nieznaczny spadek wagi, a podczas przeziębienia córeczki zacząłem odczuwać ból gardła i pojawił się u mnie katar (trwało to 2 dni, zażywałem witaminę C i płukałem gardło szałwią). Zastanowiło mnie to (jak możliwe jest przeziębienie podczas postu) i doszedłem do wniosku, że być może przez jabłka (jadłem 2-3 dziennie, uwielbiam Szarą Renetę i miałem całkiem dorodne okazy) wyłączyłem sobie odżywianie wewnętrzne. Postanowiłem odrzucić owoce całkowicie (koniec trzeciego tygodnia postu) i rzeczywiście zaczęło mi się znowu robić zimno. Stąd wydaje mi się, że właśnie cukrem z owoców wybiłem się na tydzień lub dwa z postu. Po zakończeniu postu zrobiłem kolejne badanie wzroku (6 listopada 2018 roku), jednak tym razem poprawa wyszła mniejsza, bo tylko o 0,25 dioptrii na każde oko. W międzyczasie dowiedziałem się, że oczyszczanie organizmu jest o wiele skuteczniejsze na wiosnę (marzec), niż na zimę (kiedy to organizm stara się gromadzić zapasy), także już się nie mogę doczekać świeżych roślinek i kolejnego uzdrawiania postem, a relację oczywiście zdam tutaj.

Przy okazji jednego z postów w szerszym gronie zrobiliśmy porównanie ketozy. Ja byłem na głodówce o samej wodzie, a dwie pozostałe osoby na poście dr Dąbrowskiej.
  • wieczór drugiego dnia mojej głodówki: cukier 68mg/dcl, ketony 2,2mmol/l, czyli współczynnik GKI 1,72 – głęboka terapeutyczna ketoza;
  • 3. dzień Dąbrowskiej u osoby 2: cukier 77 i ketony 0,8 = GKI 5,34 – niska ketoza;
  • wieczór 4. dnia osoby 3: cukier 78, ketony 0,9 = GKI 4,81 – ketoza średnia;
  • 6. dzień mojej głodówki o samej wodzie: cukier 54, ketony 5,2 = GKI 0,58 – bardzo głęboka terapeutyczna ketoza;
  • 7. dzień osoby 2 (tego lub poprzedniego dnia odrzucone wszystkie owoce i słodsze warzywa, bo wydawało się, że za bardzo podnoszą cukier): cukier 67, ketony 1,4 = GKI 2,66 – głęboka terapeutyczna ketoza;
  • 7. dnia osoba 3 zjadła podpiekane na patelni ziemniaki na kolację (cały dzień do tego momentu była nadal na poście Dąbrowskiej) i zrobiliśmy po 30 minutach, czy godzinie test dla sprawdzenia ich wpływu: cukier 113, ketony 0,6 = GKI 10,45 – nie w ketozie.
Dodam, że podczas postu trzeba uważać na zużywanie energii bo z odżywiania wewnętrznego przynajmniej ja nie miałem jej zbyt wiele i czasem nawet długotrwałe stanie w miejscu, głośny śpiew, powoduje uczucie odpływu sił, że ma się ochotę usiąść, albo położyć.

2 myśli na temat “[Doświadczenie] Leczenie żywieniem

  1. Słowiańskie symbole na stronie, gadki o Lechii, a typ wyskakuje z różańcem do diety. Cóż za rozdwojenie jaźni… Nie podziałało, bo na tacę nie dałeś. Samo wstrzymanie się z sexem nie jest wiele warte dla jahwego.

    Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s